mgr Edward BRONIKOWSKI vel BEMBEN
kapitan lotnik - nawigator Dywizjonu Bombowego 300 i 304
Tytułem wprowadzenia
Poniżej naszkicowana biografia ukaże nam, choć w skrócie, pogmatwane i skomplikowane zarazem losy
Bohatera Wojny Obronnej 1939 -1945, Zasłużonego Honorowego Obywatela Miasta Przemyśla, Zasłużonego dla Polskiego Wymiaru Sprawiedliwości,
dla Ochrony Porządku Publicznego, dla Frontu Jedności Narodu, dla Związku Bojowników o Wolność i Demokrację i - co najistotniejsze - Kawalera
Orderu Virtuti Militari - mgr Edwarda Feliksa BRONIKOWSKIEGO.
Ukazana zostanie sylwetka Ś.p. Edwarda, jako bohaterskiego lotnika, męża i ojca w rodzinie, jak też Jego
aktywność społeczno - zawodowa do momentu, kiedy Jego nić życia została przerwana w 1996 r.
Jak już wcześniej na Stronie Głównej zaznaczyłem, biografia została umownie podzielona na trzy etapy.
Przystepujemy więc, do drugiej części:
Wojenne losy Edwarda
Przychodzi tragiczny dla dziejów Polski, Europy i Świata piątek 01 września 1939 r.
Dzień rozpoczynający najkrwawszą w dziejach pożogę wojenną, która swym zasięgiem obejmuje wszystkie niemal kraje,
na wszystkich kontynentach naszego Globu. Dzień ten jest dla Edwarda podwójnie tragiczny. Z jednej strony obawy o dalsze losy Ojczyzny, rodziny i jego samego, a z drugiej?
Z drugiej strony, to rozłąka z ukochaną Eugenią Kuzemko. Ze swoją narzeczoną, z którą zaplanowany był ślub jesienią 1939 r.
Z kandydatką na przyszłą żonę znał się od dziecka, gdyż mieszkała wraz z rodzicami przy ul. Kadłubka,
a więc kilkadziesiąt metrów od domu rodzinnego Edwarda przy ul. Focha 41.
Ich podwórkowa przyjaźn z czasem zamieniła się w niewinne uczucie, by z czasem przerodzić się w głęboką miłość, która przetrwała i pokonała, jak się później okaże, wiele
przeszkód i trudności.
Jak już podałem w poprzedniej części Biografii, Edward zmobilizowany został dnia 01 wrzesnia 1939 r.do 38 Pułku Piechoty
w Przemyślu.
Jednak przydział mobilizacyjny miał do Dowództwa Okręgu Korpusu X, do komórki SRI, która zajmowała się ochroną dowództwa DOK X.
Tak więc Edward z dniem 01 września zostaje dowodcą plutonu ochrony. Do zadań Jego plutonu należało m. inn. ochranianie przygotowań do ewakuacji, a nastepnie
samej ewakuacji dowództwa DOK X za granicę Rzeczypospolitej.
Świętej pamięci Edward należał do ludzi niezmiernie skrupulatnych i pedantycznych.
To dzięki tym cechom Edwarda możemy dzisiaj,
po niemalże 70-ciu latach odtworzyć Jego losy z początku wojny, niemal z kronikarską dokładnością.
Edward miał kieszonkowy kalendarzyk ( notabene węgierski ), w którym z właściwą sobie skrupulatnością odnotowywał wszystkie fakty,
a nawet drobne epizody ze swojego życia w czasie pierwszych i nastepnych dni wojny.
A więc przedstawmy je w takim właśnie kronikarskim stylu:
- jako dowódca plutonu ochrony Dowództwa Okręgu Korpusu X na czele z jego dowódcą gen. bryg. Wacławem Scewola
Wieczorkiewiczem (był dowódcą od 12 X 1935 r.)
dnia 10 wrzesnia 1939 r. o godz. 05.00 rano wyjeżdżają z Przemyśla przez Sambor
do Lwowa, a następnie do Bóbrki;

- 17 września 1939 r. wyjazd z Bóbrki przez Stryj i po przekroczeniu granicy Rzeczypospolitej z Królestem Węgier 19 września 1939 r. przybywają do Visegradu ( Wyszogród );
- tam w dniu 21 września 1939 r. zostają rozbrojeni i umieszczeni dnia 22 września w pobliskim obozie dla internowanych;
- w obozie oficerskim w Visegrad przebywał do dnia 24 października 1939 r., po czym przeniesiony zostaje do obozu
żołnierskiego w Tapiószele, gdzie przebywa aż do 04 maja 1940 r.;
- z tamtąd, wraz z innymi, zostaje przeniesiony do obozu żołnierskiego w Nógrádverőce, gdzie przebywa do czasu ucieczki
wraz z dwoma kolegami: Edmundem Cybulskini i Edwardem Wątkiem w dniu 18 maja 1940 r.;
To właśnie za jego pośrednictwem, w dniu 25 listopada 1939 r.przebywając w obozie w Tapiószele, mógł dać znać rodzinie
w Polsce, iż żyje i jest cały i zdrowy.
W liście, nie mogącym przekroczyć 25 słów, napisanym do swojej mamy Kamili (ojca już nie miał od 1936 r.) czytamy:
"Kochana Mamuniu! Jestem zdrów, jak z Wami. Co z moją Geną. Co z Janką, czy pisała, czy żyje. Powiedz Gieni,
że żyję i pamiętam o Was. Maryśka M. jest ze mną. Całuję Was Edek"
Jaką radość sprawił tym listem z takimi wiadomościami rodzinie w kraju, to tylko możemy sobie wyobrazić.
O miłości do pozostawionej w Przemyślu ukochanej Gieni niech zaświadczy fakt, że na możliwe do napisania 25 słów,
aż dwukrotnie odnosi się właśnie do niej. Wymieniona w liście Janka to starsza, zamężna siostra Edwarda.
Kilka słów na temat ośrodków internowania na terenie Królestwa Wegier.
Według danych z października 1939 r. na terenie Węgier funkcjonowało około 100 obozów, w których znajdowało się około 5 tys. oficerów i 35 tys. szeregowych.
Władze węgierskie już 24 września wydały przepisy organizujące pobyt internowanych na terenie państwa węgierskiego. Każdy z żołnierzy posługiwał się stopniem i miał prawo nosić odznaki tak jak w swoim macierzystym oddziale.
Zwierzchnikiem nad obozami wojskowymi na terenie Węgier został generał brygady Stefan Jacek Dembiński, który był szefem Biura Przedstawicielstwa Wojska Polskiego internowanego na Węgrzech.
W strukturze węgierskiego Ministerstwa Obrony powstał XXI oddział z płk. Marianem Steiferem na czele, zajmujący się sprawami internowanych polskich żołnierzy.
Działający w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych IX oddział przejął z kolei sprawy cywilów. Powołano Lengyel Polgári Menekültek Képviselete (Przedstawicielstwo Polskich Uchodźców Cywilnych).
Głównym zadaniem tej struktury było niesienie pomocy przy nielegalnym przedostawaniu się Polaków z Węgier na Zachód. Henryk Sławik, prezes organizacji, wystawił setki fałszywych paszportów polskich,
dzięki którym takie wyjazdy były możliwe. Posługiwano się przy tym autentycznymi dokumentami nieżyjących, lub deportowanych Polaków z Kresów Wschodnich, przywożonymi przez kurierów do Budapesztu.
Wyjazdy Polaków
z Węgier do Francji ułatwiała również specjalna komórka przy policji budapeszteńskiej, zajmująca się ruchem cudzoziemców w stolicy. Kierowało nią czterech Polaków z Józefem Jakubcem na czele,
który przed wojną zajmował się zwalczaniem komunistycznej propagandy na terenie Polski. Komórka ta została później zlikwidowana na żądwładz niemieckich, a jej były szef musiał zacząć się ukrywać.
Po ucieczce z obozu, Edward wraz z kolegami przedostaje sie do Budapesztu, do Konsulatu Polskiego, gdzie załatwiają formalności
( Edward dnia 16 maja 1940 r. otrzymał paszport nr 7829/40 ), otrzymują pomoc finansowa w wysokości 900,00 zł w dolarach na cywilny ubiór oraz transport i w dniu 20 maja 1940 r.
w "asyście" wynajetych przewodników za otrzymane pieniadze i rodowy pierścień Edwarda , udają się do Babócsa, przed granicą Wegiersko - Jugosłowianską, a następnie...

Dnia 23 maja pieszo przez góry do Pitomaća ( wioska w Jugosławii ), a z tamtąd, nadal pieszo, do Zagrzebia.
Dnia 25 maja 1940 r. wyjeżdżają z Zagrzebia do Splitu - miasta portowego nad Adriatykiem i bramy do ich wolności.
Do Splitu przybywają 26 maja 1940 r., po czym już w dniu 28 maja 1940 r. na greckim statku pasażerskim "PATRIS"
wypływają do Marsylii we Francji.

Do Marsylii przybywają 01 czerwca 1940 r. i zostają natychmiast umieszczeni w "Stacji Zbornej" w Camp de Carpiagne w pobliżu Marsylii.
W "Stacji" Edward przebywa do dnia 18 czerwca 1940 r., przy czym należy dodać, że władze francuskie udzielały im pomocy, nie tylko
w postaci wichtu i opierunku, ale też otrzymywali niewielkie, ale zawsze to coś, kwoty pieniężne. Np. Edward otrymał trzy wypłaty po 500,00 franków francuskich.
Dnia 21 czerwca 1940 r. następuje dalszy etap Jego wojennej wędrówki. O godz. 14.30 zaokrętowany zostaje na m/s "Batory" i wypływa do Wielkiej Brytanii.

Dnia 23.06.1940 o godz. 21 wieczorem ms "Batory" z Edwardem na pokładzie dobija do portu w Plymouth.
Niestety. Dopłynięcie do portu, nie oznaczało zezwolenia na zejście na ląd.
Typowe dla "Strusiów" - jak żartobliwie nazywał Edward poczynania Anglików.
Tak więc zaokrętowanie trwało do 26 czerwca 1940 r. do godz. 02.00 w nocy i dopiero wówczas zostali przetransportowani.
Początkowo do obozu przejściowego w Haydock Park Camp., a następnie, dnia 01 lipca 1940 r.o godz. 17.00 do Crowford,
po czym 07 sierpnia `40 r. do Glasgow.
W Glasgow przebywa do 16 wrześnie 1940 r. przechodząc wstępne teoretyczno - praktyczne przeszkolenie i dnia 17 września 1940 r. otrzymuje przydział do 9. Batalionu 3. Brygady Piechoty Zmotoryzowanej w m. Moffat.
Teraz nadchodzi okres kursów, szkoleń i ćwiczeń, w tym dowódczych. Dlatego kolejno przenoszony jest do ośrodków w: Newgourgh, Lochgelly, Dumferline, Arbroath.
Okres ten zakończyły szczegółowe badania lekarskie w dniu 18 września 1941 r. w Blackpool.
We wrześniu 1941r. nastąpiły przydziały poszczególnych oficerów do tworzących się nowych brygad i do lotnictwa.
Edward natychmiast zgłosił się na ochotnika do lotnictwa i skierowany został na intensywny kurs jezyka angielskiego w Eastbourne
w dniach 17 stycznia 1942 r. do 06 marca 1942 r.
Przechodzi szczegółowe badania lekarskie w Blackpool, po czym dnia 04 kwietnia 1942 r. skierowany zostaje na kurs dla nawigatorów
w mieście Hucknall, a następnie w Eastbourne.
Kurs ten ukończył 22 lipca 1942 r. w Dumfries, po czym 24 lipca przeniesiony zostaje do RAF-u, do miejscowości Bramcote Fliglt "C", którego dowódcą był mjr. Zaucha.
Dopiero wówczas otrzymał 10 dni urlopu, ale nie był to Jego pierwszy urlop na Wyspiach Brytyjskich.
Niestety, edukacja Edwarda wcale się nie zakończyła. Teraz nastąpił okres teoretyczno - praktycznego szkolenia typowo lotniczego.
Po przeszkoleniu tym oraz odbyciu wielu lotów sprawdzających, dnia 17 grudniu 1942 r. o godz. 11.00 Edward otrzymał przydział
do 300. Dywizjonu Bombowego Ziemi Mazowieckiej stacjonującego w Ingham ( wioska w hrabstwie Suffolk ).
Jego dowódcą był mjr. Kropiński, a dowódcą "flajta" kpt. Wesołowski
Dla informacji, to Dywizjon 300 stacjonował w Ingham dwukrotnie: od 18 maja 42 r. do 31 stycznia 1943 r. i powtórnie od
czerwca 1943 do marca 1944r.
Należy tutaj dodać, że miejscowość Ingham zmieniła w grudniu 1944 r. nazwę na Cammeringham ( Powód:istniały dwie miejscowości o tej samej nazwie Ingham w Norfolku i Suffolku ).
Ostatecznie w styczniu 1945 r. lotnisko w Ingham zostało zamkniete z uwagi na fatalny stan techniczny.
Nie można pominąć tutaj istotnego rodzaju aktywności Edwarda.
Chodzi o uczestnictwo w żołnierskim chórze, z którym wielokrotnie występował publicznie z sukcesami, a do którego wstąpił
już w dniu 27 czerwca 1940 r.
czyli rniemal bezpośrednio po zejściu na angielski ląd,

Jak wcześniej wspmniano, to Edward do Dywizjonu Bombowego 300 przydzielony został w połowie grudnia ( 17 ) 1942 r.
Przybywając do Hemswell Edward miał juz wylatane od 13 kwietnia do 07 grudnia 1942 r. łącznie 108 godzin i 40 min. lotów dziennych
i 47 godz. i 50 min. lotow nocnych z bazy Bramcote.
Pierwszy lot w DB 300, i to nocny z bazy w Hemswell, odbył już w dniu 20 grudnia 1942 r.
Notabene, jeszcze w grudniu 1942 r. "wylatał" z bazy w Hemswell 5 godz. i 30 min.( dziennych ) oraz 12 godz. 35 min. ( nocnych).
Tak więc rok 1942 Edward ukończył z wylatanymi prawie 175 godzinami w powietrzu ( w tym ponad 60 godz. nocą ).
Te szczegółowe dane, oraz wiele następnych zawdzięczam zachowanemu FLYIN LOG BOOK-owi, czyli książce lotów Edwarda.
Loty w roku 1943 Edward zaczął już w dniu 04 stycznia, ale były to już coraz trudniejsze i niebezpieczniejsze nocne loty bojowe,
np. w styczniu: operational "LORIENT" i "GARDENING".
Dnia 31 stycznia 1943 r. Dywizjon 300 przeniesiono na lotnisko w Hemswell, by spowrotem wrócił do Ingham w dniu 22 czerwca 43 r.
Edward do tragicznego dla Niego dnia 25 lipca 1943 r.odbył 29 lotów bojowych na bombardowanie Dortmundu, Essen, Bochum, Kolonii, Stuttgartu, Bremen i Hamburga.
Wykonywał loty na minowanie wybrzeży Holandii i francuskiego portu Saint Nazaire.
.
Świętej Pamięci Edward Bronikowski, pochodził - jak się powszechnie mówiło - z bardzo porządnej, katolickiej rodziny.
Zdobył wyższe wykształcenie prawnicze na jednej z najznakomitszych wyższych uczelni w przedwojennej Polsce ( UJK we Lwowie ).
Ponadto przez całe życie, z natury był wielkim estetą i humanistą kochającym ludzi, przyrodę i Świat.
Los spowodował, że został lotnikiem na czas wojny. Los spowodował, że przydzielono go do dywizjonu bombowego, a nie myśliwskiego.
Jako żołnierz - lotnik nie raz i nie dwa zastanawiał się nad etyczno - moralną oceną tego co robił Dywizjon i co robił on sam bombardując niemieckie miasta,
w ktorych ginęli nie tylko faszyści, ale również starcy, kobiety i dzieci. Oczywiście pamiętał takie same naloty niemieckich samolotów na Warszawę i setki innych miast swojej Ojczyzny, widział takie same naloty na Londyn i inne miasta angielskie.
Ale czy słusznym jest postępować podobnie do znienawidzonego wroga?
Nie. To jednak to nie to samo.
Z autopsji znał i wiedział, że naloty alianckie - przynajmniej w tym okresie - nie skierowane były bezpośrednio na miasta, lecz ich zasadniczym celem było zbombardowanie obiektów wojskowych i przemysłowych wroga,
a ludność cywilna ginęła niezamierzenie.
Takie dylematy, nierzadko prowadzące do wewnętrznego rozdarcia, często dręczyły Edwarda, ale nie tylko Jego.
Nie brak jednak było zwolenników i propagatorów nieograniczanego niczym bombardowania terytoriów wroga.
Do nich należał sir Arthur Bomber Harris - (1892-1984) brytyjski marszałek lotnictwa, propagator taktyki nalotów dywanowych.
Jednak twórcą wprowadzonego w życie projektu nalotów bombowych celem osłabienia wroga, był żydowski emigrant niemieckiego (sic!) pochodzenia, prywatnie przyjaciel Premiera Churchilla,
profesor Frederick Lindemann.
W roku 1942 rząd Churchilla przyjął Plan Lindemanna postulujący zmasowane i umyślne nękanie z powietrza cywilów i ten właśnie plan
był realizowany przez polskie dywizjony bombowe stacjonujace w Wielkiej Brytanii
W tym miejscu nie sposób chociaż nie wspomnieć o tragicznym losie niemieckiego miasta Ulm, którego Stare Miasto zostało doszczętnie zniszczone (w 81%) podczas nalotu lotnictwa alianckiego 17 grudnia 1944 r.
Dzięki sprawnej obronie przeciwlotniczej i wcześniejszemu demontażowi części wyposażenia katedra, jako jedna z niewielu budowli,
nie doznała większych zniszczeń.(Ulm słynie z gotyckiej katedry, której iglica mierząca 161,53 m jest najwyższa na świecie).
Na ironię, ataki na zamieszkałe obszary niemieckie, zostały jak gdyby "usprawiedliwione", gdyż w tej sprawie wypowiedział się
Międzynarodowy Czerwony Krzyż,
wydając poniższe oświadczenie: (cyt. fagmentu)
"... Regarding the legality of the campaign, an article in the International Review of the Red Cross stated:
In examining these events [aerial area bombardment] in the light of international humanitarian law ,
it should be borne in mind that during the Second World War there was no agreement, treaty,
convention or any other instrument governing the protection of the civilian population or civilian property,
as the conventions then in force dealt only with the protection of the wounded and the sick on the battlefield and in naval warfare,
hospital ships, the laws and customs of war and the protection of prisoners of war. [ 26 ]..."
Informuje w nim, że w II wojnie światowej brak jest jakichkolwiek formalnych unormowań (porozumień, traktatów czy konwencji)
lub jakiś innych instrumentów regulujących ochronę ludności czy własności cywilnej. Konwencje regulują jedynie ochronę rannego i chorego na polu bitwy (morzu),
ochronę szpitali oraz ochronę jeńców wojennych.(to tak w skrócie i w luźnym przekładzie).
Zanim jednak przejdziemy do 30. lotu bojowego w dniu 25 lipca 1943 r. wróćmy jeszcze na chwilę do dnia 04/05 maja 1943 r.,
czyli do lotu w ramach Operational "DORTMUND".
To wówczas po raz pierwszy śmierć zaglądnęła Mu w oczy. Proszę przeczytać Jego relację przekazaną na ten temat dziennikarzowi,
a za moim pośrednictwem umieszczona została przez Pana Wojciecha Zmyślonego
na stronie poświęconej lotnikom polskim w czasie II wojny swiatowej ( www.polishairforce.pl ).

Dzień 25 lipca 1943 r. Edward w swoim FLG (Flying Log Book ) ma w tym dniu dwa wpisy:
pierwszy dotyczy 30. minutowego
lotu ćwiczebnego o godz. 15.10 z pilotem, sierżantem Stanisławem Garczyńskim i drugi, jedynie zasygnalizowany lot
Wellingtoonem Z-486 nad Essen.
Już trochę więcej można dowiedzieć się z Jego kalendarzyka, w którym, jak pisałem - są zapiski nawet najbardziej osobiste ( oczywiscie tych publikować się nie będzie ) dotyczące losów Edwarda po opuszczeniu rodzinnego Przemyśla.
W zapiskach tam umieszonych jest więcej informacji na temat tego lotu.
Otóż załoga wymienionego Wellingtona miała w tym dniu nastepującą obsadę:
- pilot: sierż. Stanisław Garczyński
- drugi pilot: Skwarek;
- przedni strzelec z zespołu Edwarda: Stanisław Galiczyn;
- tylny strzelec: Z.Cipirski.
( Niestety, ale Edward nie zamieszczał imion członków załogi w swoich prywatnych zapiskach, a więc proszę mi wybaczyć
ich niezamieszczenie.
Mogłem również źle zinterpretować skróty dotyczące stopni lub stanowisk przy nazwiskach.
W przypadku stwierdzenia nieścisłego zinterpretowania jakiegokolwiek skrótu prosze o kontakt, a obiecuję natychmiastowe sprostowanie ).
Zaczęło się niemal rutynowo.
Przed południem zapowiedziano lot bojowy, a potem to już niemal "normalka", którą tak po latach opisuje Edward:
"... Podano cel bombardowania: obiekty przemysłowe w Essen. Wylot: godzina 22.32.
Zbiórka załogi i odjazd samochodem do samolotu. Obsługa techniczna na miejscu.
Bomby załadowane. Każdy sprawdza swoje urządzenia. Wszystko w porządku.
Zbliża się godzina startu. Na stacji zupełna cisza radiowa.
Posługujemy się jedynie światłami. Kołujemy na start i czekamy na zezwolenie.
Wreszcie zielone światło. Runda wokół lotniska. Jedna, potem druga. Silniki działają sprawnie.
Podałem kurs pilotowi. Lecimy.
Opuszczamy brzegi Anglii, wchodzimy nad Morze Północne, by w oznaczonym punkcie zmienić kurs na Holandię ..."
Opis dalszego ciągu tego, dramatycznego w skutkach dla Edwarda lotu, możemy się dowiedzieć z Jego relacji przekazanej dziennikarzowi,
a za moim pośrednictwem przekazanej Panu Wojciechowi Zmyślonemu, który umieścił ją na stronie Web.

Niestety, ale z tego lotu Wellington Z-486, ani jego załoga do dnia 26 lipca 1943 r. nie powrócili i uznani zostali za zaginionych.
Początkiem sierpnia 1943 r. kierownictwo bazy w Hemswell powiadomiło między innymi bazę w Blackoopl,
iż: Hems/1601/3/A/13ccts P.1975, F/O Bemben- Missing.
Na ten temat jest też zapis w kronice zbiorów National Archives.: (cyt.)
" 1943-07-25 INGHAM
Church Parade was held and the usual routine parades and inspection carried out. Six aircraft
serviceability tests were made and one aircraft was engaged in bombing practice. Total day flying amount to 03.40 hours. Once again Operations were ordered and seventeen crews were briefed for a raid on ESSEN.
Fifteen crews completed the task, one being forced to abandon due to the inability of the aircraft to climb, on reaching 17,000 feet it dropped to 15,000 feet. 270 X 4lb Incends were jettisoned and 32 X 30lb incends were brought back to base.
Aircraft Z captained by F/O. E. Bemben failed to return from this Operation. All crews reported the target area well alight and fires appeared to be very concentrated with smoke rising to 12,000 feet.
Aircraft D sustained "Flak" damage to the starboard wing, elevator and bomb doors."
Dzięki szczęśliwemu zrządzeniu LOSU, bądź niezmiernemu szczęściu, Edward i strzelec pokładowy kpr. Z.Cipirski przeżyli tragedię
( o tym się Edward nigdy nie dowiedział, stąd niezawiniona nieścisłość w Jego relacji ).
Obaj dostali się jako jeńcy wojenni do niewoli, ale nie do jednego obozu (Stalag Luft 3 w Żaganiu), gdyż Z.Cipirski nie był oficerem.

Oficerski obóz jeniecki dla oficerów lotnictwa Stalag Luft III w Sagan
W niespełna dwa tygodnie od zestrzelenia, po przejściu przez Aerodrome Dortmund i Dulag Frankfurt, trafił dnia 06 sierpnia 1943 r.
do Stalag Luft III w Sagan (Żagań, historyczne miasteczko, ok. 150 km na zachód od Wrocławia).
Obóz ten stał się bardzo znany dzięki nakręconemu w 1963 r. filmowi pt. "Wielka ucieczka" (The Great Escape) w reżyserii Johna Strugesa.
Edward, jak relacjonował to dziennikarzowi, nie uczestniczył w samej ucieczce ze względu na swoje "duże gabaryty", niemniej angażował się do wykonania podkopu wynoszšc "urobek" poza barak.
Pobyt w obozie jenieckim trwał do końca istnienia Stalag Sagan, tj. do dnia 28 stycznia 1945 r.
W obliczu szybko zbliżającej się Armii Czerwonej, dnia 27 stycznia 1945 r. Hitler wraz Göringiem podjęli decyzję o ewakuacji obozu.
Jeszcze tego samego dnia, przed północą, obóz opuścili piloci amerykańscy, a za nimi kolejno dalsze grupy jeńców.
Czekała ich do przebycia, w fatalnych zimowych warunkach, trasa ok. 500 km, przy czym dziennie pokonywali od 15 do 30 km.
Ich celem było miasto Spremberg gdzie dotarli dnia 07 marca 1945 r. i rozmieszczeni zostali w Stalag IXA Ziegenheim.
Dalej to już było lepiej bo z Spremberg pociągiem do Stalag Tarmstedt ( gminna miejscowość w Dln. Saksonii ).
Z Tarmstedt dnia 02 kwietnia 1945 r.marching ( zorganizowany przemarsz cywilny w asyscie wojska ) do Lubeki (Lübeck miasto na prawach powiatu w północnych Niemczech).
Stąd dnia 02 maja 1945 r. punktualnie o 12.00 w południe amerykańskim "Liberatorem" ( "Wyzwoliciel" ) odlecieli większą grupą do Cosford w Anglii.
W Cosford przebywali do 08 maja 1945 r., a następnie przewieziono ich do Blackpool.

W celu odzyskania zdrowia i pełni sił, otrzymał 6 tygodni urlopu. W dniu 28 września 1945 r. skierowany został na krótko, bo tylko do dnia 07 listopada, do 301 Transport Coomand ( TC ) a następnie do 304 SQ TC. I to był Jego ostatni przydział, w ramach którego wykonywał loty do Francji, Włoch i Grecji, a ostatni swój lot do Membury i spowrotem odbył dnia 28 października 1946 r.

Mocą Dekretu Prezydenta RP z dnia 15 marca 1946 r., na wniosek Naczelnego Wodza, pilot, mgr Edward Bronikowski otrzymuje Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari.
Order posiada napis: Virtuti Militari co z j. łac. można przetłumaczyć: Cnocie wojskowej - (męstwu) dzielności żołnierskiej i jest najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym.
Nadawany jest za wybitne zasługi bojowe i jest najstarszym orderem wojskowym na świecie, spośród nadawanych do chwili obecnej.
Celem poznania większości otrzymanych odznaczeń wojskowych ( orderów i krzyży ) oraz innych medali, odsyłam do podstron: Galeria Foto oraz Dokumenty.
Wracamy do opisu losów Edwarda na ziemi angielskiej.
Po zakończeniu lotów w dywizjonie 304, w dniu 19 grudnia 1946 r. otrzymuje przydział do RAF w East Wretham. Tam juz przygotowuje sie do powrotu do kraju.
Pierwszym krokiem na tej drodze było wpisanie się dnia 06 stycznia 1947 r. na listę do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia ( PRC - Polish Resettlement Corps ) w East Wretham.
W tym dniu rozpoczęła się wewnętrzna wojna w Edwardzie.Rozpoczęła się walka przeciwieństw. Z jednej strony niepomierna chęć powrotu do swojej Ojczyzny i swojej narzeczonej,
która wiernie trwała w oczekiwaniu na powrót swego ukochanego, a z drugiej strony...???
Z drugiej strony olbrzymie obawy przed niewiadomym, a może i okrutnym Jego losem po powrocie.
Propaganda na Zachodzie przedstawiała sytuację w krajach wschodnioeuropejskich w skrajnie czarnych scenariuszach.
Z funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa czyniono katów
i oprawców, szczególnie wobec powracających z Zachodu.
Wiedział, że jeżeli się zdecyduje na powrót, to zdecyduje się na niewiadome,
a więc może i na najgorsze.
Edward posiadał niespotykany ścisły umysł analityczny, ale w tej sytuacji w jakiej się znalazł w 1947 r. nie kierował się zimną kalkulacją gdzie mu bedzie lepiej i bezpieczniej.
Edward kierował się głosem serca i własnego sumienia, a to nakazywało Mu - jako patriocie i dawcy słowa swojej narzeczonej - wrócić do Polski, wrócić do Kochanej Nusi w Przemyślu.
Kto znał Edwarda ten wiedział, że nigdy nie wycofywał się z danych obietnic, z danego komuś słowa.
Dlatego każdy kto Go znał był pewien Jego decyzji, był pewien, że Edward wróci na pewno.
Na Edwardzie nikt się nigdy nie zawiódł i tak było i w tej sytuacji.
Edward podjął decyzję: WRACAM !
Zgodnie z wolą, w dniu 12 grudnia 1947 r. z portu w Galsgow wypływa statkiem "Princess Elizabeth" do ojczystego portu w Gdyni.
Tutaj, bezpośrednio po zejściu z trapu zostaje zatrzymany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczestwa.
Dalszego ciągu dowiedzieć się można z opisanego życia Edwarda po powrocie do rodzimego, kochanego miasta Przemyśla.
ZAPRASZAMY
do refleksji po obejrzeniu filmu "Przemilczana histortia bitwy o Anglię",

Należy nadmienić, że ten film nakręcony przez brytyjski Chanel 4 został zablokowany do wyświetlania w UK i Irlandii
(link z You Tube do tego filmu przysłał mi szkolny kolega z Warszawy Janusz W.)